W Melbourne odebralismym potezne, meskie, sportowe auto, czyli srebrnego Yarisa, w ktorym ledwie sie mieszcze. Nie dosc, ze kierownica po prawej, to jeszcze automat, wiec nie ma sprzeglo. Ale nawet go nie rozwalilismy, tylko raz wymusilem pierwszenstwo na rondzie.
Do Canberry 660km przejechalismy w jeden dzien, noc CS. Po drodze troche spalonej Australii, duzo przejechanych kangurow.
Po nocy w Canberrze i spojrzeniu na miasto, ktore raczej nieciekawe jest, udalismy sie na wybrzeze. Plaze piekne, ale raczej chmury i deszcz :[
Dwa noclegi z CS w Nowra u Desa i Liz. Des niezle gra na gitarze, zagral nam kilka rzeczy. Oczywiscie mamy takie szczescie, ze polwysep z pieknymi plazami akurat tego jedynego dnia zostal zamkniety na cwiczenia wojskowe. Za to zobaczylismy inne piekne plaze.
Widzielismy stado kangurow! (zywych - zdjecia) Poza tym wypasione plaze. Wielkie fale. No i papugi i kookaburry i inne takie. Np. golebie z czubkiem. I pelikany!